Paulina Jankowska
Już niedługo kolejna, wielka premiera, na którą czeka sporo z nas. Tym razem mowa o filmie „Nerve”, który wyreżyserowali Henry Joost i Ariel Schulman. To intrygująca produkcja, różniąca się znacząco od innych, jakie w najbliższy piątek zagoszczą w naszych kinach. Dlaczego? Czytajcie dalej, a się dowiecie 
Ten film jest szczególnie ciekawym thillerem z wielu powodów. Zaczęłabym od samej historii, jaką opowiada. Młoda licealistka rozpoczyna swoją aktywnością w grze internetowej. Wydaje się, że to nic groźnego, niemal norma… jednak tak nie jest. To nie zwykła gierka, to rozgrywka na śmierć i życie, którą zza sceny sterują „obserwatorzy”. Nic nie jest pewne, wszystko się może zmienić w każdej chwili, a bohaterowie jedyne co muszą zrobić to nie dać się złapać. Potrzebują znaleźć takie wyjście, aby przeżyć. Poza tym wyróżnia tę produkcję obsada, oczywiście same największe gwiazdy – Emma Roberts, Dave Franco, Juliette Lewis, Emily Meade. Kolejnym ciekawym punktem jest zwiastun, zapowiadający film trzymający w napięciu, pełen zwrotów akcji.
Ja już nie mogę się doczekać senasu w kinie. Jestem pewna, że nie pożałuję. „Nerve” wydaje się być nie tylko godnym reprezentantem kina akcji, goszczącym na najbliższe tygodnie w naszych kinach, ale też intrygującą opowieścią o tym, jak wirtualna rzeczywistość potrafi wtargnąć do naszego życia i narobić wiele bałaganu. Polecamy!
